Jakoś ostatnio sporo wokół mnie rozmów i monologów o pisaniu. O tym jak się pisze, o czym, po co i dla kogo... O tematach, inspiracjach, sposobach zapisu...
Wczoraj byłem na kolejnym spotkaniu naszej lokalnej grupy literackiej (szerzej o tym wkrótce). Rozmawialiśmy o wakacjach i planach na jesień i zimę. Rozmawialiśmy właśnie o pisaniu i o czytaniu. Wyszło na to, że pisanie najlepiej wychodzi nam wtedy, kiedy tekst budzi się w głowie nagle, kiedy zapisujemy go na kartce, w telefonie czy co tam jest pod ręką. Wtedy jest najlepszy. Taki bez poprawek, ewentualnie z drobną tylko korektą.
I ja tak właśnie piszę. Z nagła, z przebłysku. Czasem bez przemyślenia, ale za to z gotową puentą, która mnie samemu dech zapiera :) Nie umiem usiąść nad kartką i zacząć pisać wiersz. Często nawet z postami tutaj mam problem, bo wolę napisać coś, co akurat mi chodzi po głowie. Ale tak z musu, bez żadnej weny... jakoś nie mogę :)
I żeby nie pozostać gołosłownym... Na spotkaniu wczoraj czytałem taki tryptyk spisany jakiś czas temu już.
= NIEPOKÓJ MIAST =
1. LIPNO
szepty Twoich łez
wrosły już w moje niebo
nieposkromiony jak dotąd
niepokój
znika powoli we mgle
może zgubi się
w niej
a może tylko odejdzie
2. WROCŁAW
nocne tramwaje
poranne autobusy
słońce na bruku
i w oknach kamienic
na Starym Rynku
przechodnie turyści
kiermasz pokoleń
patrzysz przez obiektyw
nieugłaskany niepokój
i tak nie zmieści się
w kadrze
3. TORUŃ
zapomniałam się
do Ciebie przytulić
więc po drodze gdzieś
zgubiłam słońce
rozpieszczone jego tańcem
myśli
rozpierzchły się
pośród kamienic
wiatr poderwał Ci włosy
krople deszczu zamieniły
popołudnie w wieczór
wróciłaś niespokojna
zapomniałaś się
do siebie przytulić
A jak Wam się pisze?
8 komentarzy:
A dziś przeczytałam w Bluszczu że podczas niepokoju, kryzysu sztuka się rodzi.
Hmmmm Oj TAK jest i w tym przypadku.
te słowa bardzo czułe struny poruszają :-) piękne!
a jak mi się pisze? lepiej jak jestem szczęśliwa, zdecydowanie. niepokój mnie rozprasza, kryzysy dołują - zeszyty wtedy idą w kąt.
pozdrawiam całą Latarnię!
Tez mam tak, że błysk i już, chociaż czasem jest i tak , że błyśnie jedna fraza a ja misternie plotę dookoła...i najczęściej mi się nie podoba ta koronka dookoła...czasem więc zostaje tylko ten błysk
Serdeczności wszystkim niespokojnym słowem:)
LATARNIKU - błysk, przebłysk, potrzeba, wypełnienie, zagubienie. Pisanie i czytanie jest jak strawa - nie zawsze smakuje, ale MUSI być, bo inaczej źle funkcjonuję, stoję jak "nienakręcona" stara Rakieta (zegarek). Zawsze pisałem, zawsze czytałem, czasami myślałem - tak mam nadal:))) Serdeczności.
P.S. Lubię Cię BARDZO (także) ZA TWOJE PISANIE:)))
To faktycznie chyba jest tak, że najlepsze teksty powstają nagle. Coś sie zobaczy, przeczyta i rodzi się pomysł, który ja muszę natychmiast wykorzystać i rozbudować.
Czasami idąc ulicą przychodzi mi do głowy jedno zdanie i potem wokół tego buduję kolejne. Tak samo jest z pointą, że czasami jest tylko ona i czeka aż zostanie wykorzystana w jakimś tekście.
Dla mnie pisanie to wielka niewiadoma i tym samym niesamowita podróż wgłąb siebie i świata.
Pozdrowienia niedzielne!
P.S. Też szalenie lubię Twoje pisanie:)
A, przypomniała mi sie przeczytana swego czasu rozmowa z Pilchem o pisaniu. I on twierdził, że nie ma czegoś takiego jak natchnienie. Po prostu się siada i pisze. Praca jak każda inna:)
Czyli można inaczej.
Jak znajdę źródło, to podam.
Najlepiej, gdy słowa przychodzą nagle, jako odpowiedź i dopełnienie tego co się widzi lub przeżywa.
Niestety tak rzadko zapisuję je od razu, a potem umykają.
Zacznę nosić notes i długopis.
Zainspirowałeś ;)
Małgorzato w sierpniowym bluszczu jest rozmowa na temat natchnienia literackiego, czy naprawdę istnieje? a może to ciężka żmudna praca?
Rozmawiają : Maria Nurowska, Izabela Szolc,Anna Janko, Edyta Szałek.I różne maja podejście do tematu....
A ja nie zapisuję bo nie śmiem przy takim Latarniku igrać słowami.... a czasem moją grę słów On wykorzysta :D
Prześlij komentarz