sobota, 29 sierpnia 2009

Chłopiec z latawcem :)

Kilka dni temu któreś z dzieciaków z ulicy puszczało latawca. Takiego kupionego w sklepie z zabawkami. Latał wysoko... aż zawisł na naszym orzechowym drzewie. Na szczęście odratowano go bez szkód i latał dalej.

Natchnęło mnie to trochę, by samemu zrobić moim dzieciakom latawca. Trochę pojęcia o budowie latawców mam - nie żebym się chwalił - bo w dzieciństwie sporo się ich kleciło latem. Zwłaszcza, że tuż pod domem co roku odbywały się zawody latawcowe. Zawsze we wrześniu. Raz czy dwa nawet coś wygrałem. Najpierw indywidualnie za latawiec płaski, a potem z kumplem za skrzynkowy.

Zatem wykorzystując nabyte doświadczenie wyszukałem dwa patyki bambusowe, trochę drutu, sznurek i szary papier i skleciłem nieduży płaski latawiec. Puszczanie go odbyło się przy całkiem sporym wietrze, ale niestety latawiec za bardzo nie latał. I do tej pory lata słabo, bo nie mam czasu, by poprawić linki i odpowiednio go wyważyć - trochę skręca  w prawo.


Gwoli wyjaśnienia do poprzedniego posta... Na Białej Lokomotywie nie byłem jednak. Jakoś mi się odechciało jechać... Zamiast tego poszliśmy na nasze lokalne obchody końca lata. Dzieciakom nawet się to podobało.

To tyle na dziś... Może jutro się coś dopisze... :)


7 komentarzy:

Pchełka pisze...

Brawo za chęci!!!A frajda i zabawa pewnie była! Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Latawce - to ffaaajna rzecz! ;)
Pamiętam z dzieciństwa, jak zawsze pod
koniec lata, czy wczesną wiosną-
puszczaliśmy je z kolegami na plaży,
przy porcie - bo tam były najlepsze
wiatry.

Ale kiedyś powalił nas latawiec-gigant - taki rodzaj smoka, czy ptaka -
który nam zrobił i dał w prezencie
mieszkający w pobliżu Chińczyk, czy
Koreańczyk - już nie pamiętam.

Aależ to latało!!
Inna sprawa, że tylko on umiał
nim manewrować i w efekcie czego-
...spadł nam do morza :/.

:D Tak jakoś mnie na wspomnienia wzięło - po Twoim poście... ;D.

Latawcowego weekendu! ;D
Pozdrawiam!;)

słodko-winna pisze...

Latawce kojarzą mi się ze śmiechem mego dziecka i mną zasapaną, gdy trzeba było go "rozbujać", aby się wzbił...

Anka W. pisze...

Fajny pomysł, by samemu zrobić latawiec. Ostatnio większość tych, które widzę to gotowce kupione w sklepie.

Małgorzata pisze...

Latawce przypominają mi dzieciństwo i też pierwszy puszczałam z ojcem. Takie wspomnienia zostają na zawsze.
P.S. Jeśli nie widziałeś to polecam film "Chłopiec z latawcem", naprawdę warto zobaczyć.

Anonimowy pisze...

ale fajny!
widziałam go już wczoraj u Rybiookiej :-)

eh! być takim latawcem i poszybować w niebo...!

Holden JAREK Cyprian pisze...

... już pisałem u RybioOki - uwielbiam latawce. Bravo Tato!:)