Najpierw krótka seria z wczorajszego spaceru. Wreszcie zima i choroby odpuściły na tyle, byśmy w komplecie mogli pospacerować dzielnie - niedzielnie :)
A dziś wychodziliśmy po kolei. Najpierw Monika z Konradem do lekarza, aby ustalić czy ospa już sobie poszła czy też nie. Potem ja w celu załatwieniu paru urzędowych zaległości. Przy okazji miałem poszukać w miejscowych second handach zwanych lumpeksami czegoś, co można na tyłek wciągnąć, bo przecież wiosna idzie :) Obszedłem wszystkie jakie miałem po drodze, przymierzyłem bodaj z dziesięć par spodni przeróżnych. I nic. Zamiast tego trafiłem do sklepu z rzeczami z niemieckich i holenderskich wystawek. Rozglądając się tam znalazłem trzy piękne, drewniane koła. Prawdopodobnie od wózka lub taczki. Zauroczyły mnie do tego stopnia, że wróciłem do domu z nimi zamiast z parą spodni :) Teraz muszę znaleźć dla nich zastosowanie, bo inaczej Rybiooka będzie mi je wypominać do końca życia... :)
Moja Miła mawia w takich przypadkach jak dzisiejszy: "Tylko mężczyzna..."
10 komentarzy:
Grunt to nie wracać z zakupów z pustymi rękami:)
Pozdrawiam:)
Z tych kołeczek można zrobić fajne kwietniki do ogródka:D
ach te wiosenne ospy...unieruchamiają:)
fajne, bardzo te trzy kółka...
pozdrawiam.
U nas Tatianka jest na półmetku ospy. Życzę zdrowia.
A koła są fascynujące. :-)
Cudne te kółka,
chociaż nie cztery :)
Zdjęcia piękne, a koła? Prawie jak te z Olimpiady :)
Z kół to ja bym jakieś siedziska zrobiła, lubię mieć nietypowe przedmioty w domu.
Ależ Ty masz dobrze, że możesz się zastanawiać, jak wykorzystać te koła! Luksus!:-)
Najbardziej podoba mi się drugie - środkowe zdjęcie. Dobrze uchwycony detal, ładne kolory i kadr.
Prześlij komentarz