Taaak.. Kończą się wakacje... Ostatnia sobota i ostatnia niedziela sierpnia. Znów zacznie się budzenie syna do szkoły, robienie kanapek przed wyjściem do pracy, pilnowanie odrobionych lekcji... Jesień nadchodzi wielkimi krokami, ale.. ja bardzo lubię jesień. To chyba nawet piękniejsza pora roku niż wiosna! Ta melancholia, ten jesienny smutek, mgły, deszcze i wiatr...
W sobotę byłem z Konradem na wycieczce rowerowej. Krótko, ledwie 5-6 kilometrów za miasto. Pierwszy raz zobaczył filary zarwanego mostu, pokręciliśmy się też trochę po okolicznym lesie. Znalazł nawet kilka grzybów! Jadalnych, bo to on jest w naszej rodzinie specjalistą od tychże. Ja na grzybach się nie znam w ogóle. Dla mnie wszystkie wyglądają pięknie :)
Dziś z kolei wszyscy poszliśmy do lasu. Odetchnąć, wyciszyć się.. Popatrzeć na resztki lata...
Zapiątek minął całkiem miło :) Oto kilka uchwyconych chwil jeszcze pachnących latem, ale z jesienią w tle...
Motyl schował się przed deszczem na naszej gruszy
Pieniek z lasu przy moście
Moje grzyby :) Ładne, ale niezjadliwe
Dzwonki
5 komentarzy:
Piękne dzwonki, smakują równie cudnie z jagodami.W moim lesie pojawiają się jesienne borowiki:)
Uwaga!! Grzybek jest trujący!!:)) Mam podobne refleksje..szkoła, kanapki, lekcje x2 ale i tak kocham zimę ( i narty)..pozdrawiam
grzyb z fory trujący, ale opowieść wyprawa jak najbardziej zdrowa!
Ale tych jadalnych nie pokazałeś. Mamy wierzyć na słowo? Zapomnij...:)
Jadalne K. oczyścił i na nitkę nawlekł.Susza się :)Po tym poście jakoś mi sentymentalnie na duszy...
Prześlij komentarz