niedziela, 28 czerwca 2009

Dirty...

Od kilku dni na ustach wszystkich fanów muzyki jest oczywiście Michael Jackson. Nigdy superfanem jego nie byłem, ale muzyka i teledyski w tamtych czasch robiły wrażenie. 

Naszła mnie też refleksja, że teraz przez te kilka dni będzie znów o nim głośno, ale za miesiąc czy za rok nikt już nie będzie pamiętał... Tylko najwięksi fani będą obchodzić rocznicę jego śmierci. Muzyki w radio też będzie mniej niż teraz, dużo mniej... 

A propos muzyki, to mimo, iż większość stacji radiowych grało największe przeboje Jacksona tylko raz chyba usłyszałem jeden z moich najulubieńszych kawałków. Pamiętam, że zwłaszcza teledysk zrobił na mnie wielkie wrażenie... Przed Państwem  "Dirty Diana"!


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

jakoś zupełnie bezsensownie człowiekowi się wydaje, że ktoś taki jak on będzie zawsze żył ...a tu nagle przydarza mu się coś tak banalnego jak śmierć...


pozdrawiam Latarniku z latarni :-)

Anonimowy pisze...

:-)))