Miało być napisane jakiś tydzień temu albo i dalej... O książce i o filmie - stąd tytuł posta.
Ale jakoś nie mogłem się odnaleźć ostatnimi czasy w sieci. Jakaś niechęć mnie ogarnęła w temacie internetu... Czytam baaaardzo pobieżnie, raczej przeglądam tylko nie zaznaczając w żaden sposób swej obecności. A o pisaniu w ogóle nie ma mowy. Zero pomysłów, zero natchnienia. I chęć nawet, by choć cokolwiek spróbować też nie ma. Nawet zdjęć nie robię. Bo zimno, bo pada, bo mi się nie chce...
Mógłbym tak jeszcze ponarzekać, pomarudzić, ale słuchałem dziś w Trójce koncertu Roberta Kasprzyckiego i jak usłyszałem jedną z dwóch ulubionych jego pieśni, to mi się troszkę poprawiło :)
Nie za dużo, ale troszkę :) Bo przecież MAM WSZYSTKO, JESTEM NICZYM.
A wracając do recenzji... Książka jest w porządku, podobała mi się. Ale film jest nudny.
6 komentarzy:
Latarniku, zero nie jest takie złe:) film nudny...?
to posiedze w internecie:)
czasem trzeba odpocząć od tego sieciowego zycia.
Nic na siłe!
Przecież to ma byc przyjemnosc.
Ale do robienia zdjęć szczerze Cie namawiam , bo światło jest wyjatkowo sprzyjajace !:)
Jak to było :
Obudził się we mnie zwierz.Tylko dlaczego jest to Leniwiec :)
Z nowszych produkcji Kasprzyckiego lubie Spadanie i Jakbyt
czasami trzeba odpocząć
a może Ty szykujesz się do snu zimowego? ;)
W zimowy to bym już zapadł :) Jakieś takie wyciszenie zimowe mam czy cos...
Prześlij komentarz