W dużych miastach w miniony właśnie zapiątek (zwany weekendem) odbywały się koncerty pod hasłem WIANKI. Takie nawiązanie do nocy świętojańskiej choć niemające z nią wiele wspólnego. Ale mniejsza o to. W mniejszych miastach - takich jak moje - też były wianki. Plecione z polnych chaszczy i przyklejone na steropian, aby nie zatonęły na rzece (sic!). I koncert też był. U mnie grali BRACIA. Raczej nie moi ulubieńcy, więc postanowiłem obejść szerokim łukiem tzw. patriotyzm lokalny i pojechałem do sąsiedniego Włocławka na... MYSLOVITZ.
Wianków tam nie było za to koncert przedni! Myslo zagrali wszystko prawie to, co lubię. Zabrakło tylko tych najbardziej psychodelicznych kawałków jak np "Good Day My Angel"... Fotorelacja poniżej. Sprawcą tychże zdjęć prócz mnie był Canon EOS 450D + obiektyw Canon 55-250 mm EF-S IS :)
7 komentarzy:
Myslovitz - często mnie uspakajają:)
Ależ musisz mieć cudną żonę, że Cię tak po nocy samego w taka dzika noc puściła :D :D :D
Oj, lubię Myslovitz :) dawno ich nie słyszałem na żywo...
uwielbiam Myslovitz:-)
ja też, choć nigdy na ich koncercie nie byłam, ale słyszałam, że są świetni na żywo.
zacne foty :-)
a żonę masz cudowną - fakt :-D
Wrażenia słuchowo-wzrokowe. Zazdroszczę :)
Uwielbiam kawałek "Good Day My Angel" i też byłam na koncercie Myslovitz ostatnio w Białymstoku, tzn, chyba w maju na juwenaliach ...ale stałam daleko i nie mam takich fajnych zdjęć jak Ty:(
Prześlij komentarz